Kultura łowiecka - czy król jest nagi?

Część II

Przyszłość za mgłą

Kontynuując wątek czy wątki podjęte w części pierwszej cyklu aż prosiło się sięgnąć do teraźniejszości polskiego łowiectwa. Przeprowadzić wywód o jego zaletach i wadach, o tym wszystkim co niektórzy chełpliwie wrzucają do jednego worka zatytułowanego „polski model łowiectwa”. Aż prosiło się sięgnąć do tego zaklętego worka i pokazać co w nim jest, a co w istocie nie jest elementem polskiego modelu łowiectwa. Pokazać kolejną garść faktów i mitów z których utkane jest to ciągle powtarzane określenie.

Po namyśle postanowiłem pójść inną drogą. Postanowiłem opowiedzieć swoją prawdę o tym czym łowiectwo powinno być w dzisiejszym świecie, a dokładniej rzecz ujmując, w dzisiejszym polskim czy europejskim świecie. Czas na rozrachunek ze współczesnością polskiego łowiectwa pozostawiam nieodległej już, jak sądzę, przyszłości.

Czym było, czym jest obecnie i czym powinno pozostać łowiectwo w przyszłości? Wypisano już zapewne morze atramentu na ten temat. Ja sam mierzyłem się z nim wielokrotnie w ostatnich latach, a przecież jest proste słowo opisujące łowiectwo przeszłe i współczesne. Trzeba wierzyć, że również przyszłe. To słowo brzmi – zadanie.

Czym innym było owo zadanie w czasach kiedy ludzie bronili siebie, swoje siedziby i swoje uprawy przed naporem dzikich zwierząt, choć przecież i współcześnie niemało jest obszarów naszej Ziemi gdzie to zadanie jest stale ważne i aktualne. Czym innym w czasach gdy udoskonalono narzędzia do polowania i z jego owoców uczyniono kolejny pożytek płynący z ziemi. Czym innym wreszcie powinno być obecnie, gdy środki techniczne pozostające w naszych rękach miażdżą środowisko w którym żyjemy.

Wychodząc naprzeciwko bezustannie powtarzanym zarzutom – czy łowiectwo było i czy jest obecnie rozrywką? Czy „pańskie” polowania w przeszłości ale również współcześnie są czystą rozrywką i emanacją, tak ostro podnoszonej przyjemności z zabijania? Odpowiadam. To co współcześnie pokazuje się jako przyjemność  z zabijania, a więc masowe rzezie bażantów czy dzików w specjalnie do tego przygotowanych i prowadzonych rewirach nie jest i nigdy nie było łowiectwem. Było i pozostanie wyrazem chciwości ludzi próbujących na niskich pobudkach budować przestrzeń do zarabiania pieniędzy. Było i pozostanie ślepą uliczką do której nieuchronnie prowadzi podejście do łowiectwa jako do źródła dodatkowego dochodu dla właściciela ziemi.

Jak zadanie o którym piszę definiuje polskie prawo? Pozwolę sobie zacytować, bo choć nieustannie toczy się dyskusja o łowiectwie w Polsce, mam wrażenie, że mało kto zagląda do fundamentalnych zapisów je regulujących.
    Art.  1. [Pojęcie łowiectwa] Łowiectwo, jako element ochrony środowiska przyrodniczego, w rozumieniu ustawy oznacza ochronę zwierząt łownych (zwierzyny) i gospodarowanie ich zasobami w zgodzie z zasadami ekologii oraz zasadami racjonalnej gospodarki rolnej, leśnej i rybackiej.
    Art.  3. [Cel łowiectwa] Celem łowiectwa jest: 1)  ochrona, zachowanie różnorodności i gospodarowanie populacjami zwierząt łownych; 2)  ochrona i kształtowanie środowiska przyrodniczego na rzecz poprawy warunków bytowania zwierzyny; 3)  uzyskiwanie możliwie wysokiej kondycji osobniczej i jakości trofeów oraz właściwej liczebności populacji poszczególnych gatunków zwierzyny przy zachowaniu równowagi środowiska przyrodniczego; 4)  spełnianie potrzeb społecznych w zakresie uprawiania myślistwa, kultywowania tradycji oraz krzewienia etyki i kultury łowieckiej.

Tak brzmią fundamentalne dla moich rozważań zapisy Ustawy Prawo Łowieckie. Prosto i bardzo wyraźnie definiują one zadania stawiane przed polskimi myśliwymi. Prosto i wyraźnie wskazują łowiectwo jako zadanie z zakresu ochrony naszego środowiska. Prosto i wyraźnie identyczne zadania stawiane są Polskiemu Związkowi Łowieckiemu i polskim myśliwym jako tym, którzy na zlecenie ustawodawcy, te zadania mają realizować. Warto podeprzeć się liczbami wziętymi z oficjalnych danych Ministerstwa Środowiska. Oto one:

    Skala zadań realizowanych przez członków Polskiego Związku Łowieckiego

- Polowanie (pozyskanie):

        - około 300 tysięcy dzików
        - około 200 tysięcy saren
        - około 80 tysięcy jeleni

    Jeżeli przyjmiemy średnio 5 wyjazdów w teren dla pozyskania 1 sztuki, to rocznie, myśliwi 2 miliony 900 tysięcy razy wychodzą w teren. Przyjmując 5 godzin na każde wyjście, realizacja odstrzału zajmuje 14 milionów 500 tysięcy godzin.

- Szacowanie szkód łowieckich

70 tysięcy  jednostkowych szkód w ciągu roku, razy 2 wyjścia do każdej szkody daje 140 tysięcy protokołów.  Koła łowieckie wypłacają rocznie 70 milionów złotych tytułem szkód w płodach rolnych. Co więcej, analizy wykonane w związku z tzw. Małą Ustawą Łowiecką wykazały, że szacowanie szkód łowieckich przez urzędników państwowych będzie Skarb Państwa kosztowało nie mniej niż 300 milionów złotych rocznie, a były też szacunki wskazujące na kwotę wielokrotnie większą.

- Prace związane z gospodarką łowiecką (poza wykonywaniem polowania)

    W ciągu roku 3 miliony 530 tysięcy godzin pracy na rzecz gospodarki łowieckiej zrealizowane przez 125 tysięcy polskich myśliwych. Łatwo policzyć, zakładając średnią stawkę godzinową obowiązującą na rynku, że do łowisk trafiają kolejne dziesiątki milionów złotych.

Dlaczego więc dajemy się zakrzyczeć zielonym propagandzistom, dlaczego jesteśmy ciągle spychani do defensywy? Dlaczego działając w skali całego kraju ale również, omal w każdej, nawet najmniejszej jego części, dlaczego dysponując 125 tysiącami ochotników, dlaczego dysponując wielkimi zasobami technicznymi, finansowymi i dziesiątki lat liczącą tradycją cofamy się przed garstką eko awanturników wspieranych przez zastępy leninowskich „pożytecznych idiotów”?

Przed kilkunastu już dniami, w czasie jazdy samochodem, słuchałem rozmowy prowadzonej przez dziennikarza dużej stacji radiowej. W tej rozmowie brały udział 3 osoby zaproszone do przedstawienia różnych racji dotyczących gorącego tematu jakim jest sytuacja w Puszczy Białowieskiej. Strony dyskusji stanowili przedstawiciel Instytutu Badawczego Leśnictwa, przedstawiciel Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych oraz działaczka Greenpeace z Krakowa. Jak prezentowała swoje racje krakowska działaczka Greenpeace? Ta miła dziewczyna, naśmiewając się z opinii prezentowanej przez swoich fachowych rozmówców, była uprzejma porównać problem Puszczy Białowieskiej do zdarzeń które każdy może obserwować uprawiając swój balkonowy ogródek - naprawdę! Przysłuchując się wielu opowieściom płynącym ze strony wojowniczych pseudo ekologów wielokrotnie, a właściwie za każdym razem, słyszałem jak to trzeba zostawić środowisko naturalne samemu sobie, gdyż ma ona niesłychanie skutecznie działające mechanizmy regulacyjne, które uporają się z wszystkim co zaprząta głowę leśnikom czy myśliwym. Konsekwentnie należy więc pozostawić Puszczę Białowieską samą sobie, zaprzestać polować itp., itd.

Czy naprawdę nie ma kto zadać paru prostych pytań tym balkonowo-naiwnym dyskutantom? Czy nie warto zapytać - gdzie jest owo mityczne środowisko naturalne w Europie? Czy są to zalane tysiącami, a może nawet milionami ton środków chemicznych pola Europy? Czy może tą naturalną przestrzenią są zalane fekaliami wielkich miast i wymiocinami wszelkiego rodzaju zakładów produkcyjnych wody śródlądowe i morza oblewające nasz kontynent? Może wreszcie, ta zdolna walczyć samodzielnie i skutecznie o siebie natura czai się w pobliżu wysypisk śmieci których miliony ton rok rocznie produkuje obywatel Europy? Czy zmienione w fabryki drewna lasy współczesnej Europy, pokryte wyziewami ludzkich skupisk są tym miejscem gdzie przetrwała potężna siła odnowy środowiska naturalnego? Dlaczego wymierają całe gatunki owadów, ptactwa, roślin? Dlaczego inne plenią się w sposób zagrażający już nawet ludzkim siedzibom i plonom? Jak to „naturalne” środowisko poradzi sobie z inwazyjnymi gatunkami zawleczonymi do naszej przestrzeni przyrodniczej z całego omal świata? Czy naprawdę zaprzestanie polowania uchroni kuropatwy, zające i wiele  innych gatunków których los przesądzają przecież nie myśliwi ale nasza rozszalała konsumpcja i chciwość? Czy zaprzestanie polowania rozwiążę problem ASF? Takich pytań można zadawać dziesiątki.
Problem w tym kto ze środowiska myśliwych ma zadawać takie pytania? Jak w naszej, kształtowanej przez centralizm demokratyczny (kto w moim wieku będzie wiedział, kto młodszy z pewnością znajdzie w Internecie) i budowanej na „dawnym, dobrym” nomenklaturowym systemie zarządzania organizacji łowieckiej szukać siły do takich dyskusji? Jak w tak zorganizowanej i zarządzanej przestrzeni skutecznie realizować stojące przed polskim łowiectwem zadania?

Czy potrafimy rozegnać mgłę która zasłania naszą łowiecką przyszłość? Oto jest pytanie!

Logowanie do ...::: Panelu :::...

Prawa autorskie

Wszelkie elementy serwisu (teksty, zdjęcia, filmy, grafika) podlegają przepisom ustawy z 4.02.1994. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Kopiowanie i rozpowszechnianie ich w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody jest zabronione.

Pogoda w obw. 134 - Rudy
Pogoda w obw. 158 - Kryry