Zmiany w krajobrazie - Janusz Skąpski

Dodano: 27.09.2014.

Zdobyłem niesamowitą perełkę, opowiadanie napisane w roku 1978 (!) przez Janusza Skąpskiego, którego wuj był jednym z założycieli naszego Koła, a ojciec często polował u nas gościnnie.
Natomiast Janusz - poczytajcie...

Andrzej Otrębski


Od 20 lat przyjeżdżaliśmy przy każdej nadarzającej się okazji do tego leśnictwa, którego tereny znajdują się zaledwie o 25 km od centrum śląskiego zagłębia węglowego. Polował tu kiedyś Wuj, a po jego przedwczesnej śmierci Ojciec, któremu towarzyszyłem w myśliwskich eskapadach od szczenięcych lat. Po studiach ze względu na pracę zawodową i 600 kilometrową odległość od miejsca zamieszkania okazji do odwiedzania Kotlarni miałem bardzo mało. Jednakże wobec wiadomości od Ojca, że uzyskał dla mnie odstrzał na byka, postawiłem wszystko na głowie, aby jeszcze raz być świadkiem i uczestnikiem najwspanialszego przeżycia dla myśliwego - rykowiska.

Ledwie zdążyłem złapać oddech po bardzo długiej, wyczerpującej podróży i pospiesznym przywitaniu, a już Ojciec zaczął informować o najświeższych przeżyciach, o zmianach jakie ostatnio zaszły w lesie, stanie zwierzyny przesmykach, nowych ambonach. Najważniejsze było to, że byki ładnie ryczą, może dzięki wymarzonej wręcz pogodzie.

Po godzinie leżałem w wygodnym łóżku hotelu robotniczego wybudowanego niedawno w miejscu, gdzie kilka lat temu robiliśmy zasiadki na dziki. Jak zwykle w pierwszą noc w Kotlarni długo nie mogłem zasnąć. Przed oczami stawały mi przeżycia lat minionych, niezapomniane chwile obcowania z przyrodą, z lasem i jego mieszkańcami. Pierwszy kontakt z tym łowiskiem był dla 15-letniego adepta sztuki myśliwskiej przeżyciem ogromnym. 20 km za Gliwicami wysadziła nas w środku lasu przygodna ciężarówka, dalej pomaszerowaliśmy pieszo zapuszczoną, dziką aleją wśród dębów i kasztanów. Przed samą leśniczówką rzeczka, a na niej resztki mostu, po którym z duszą na ramieniu przeszedłem na drugą stronę. Ojciec twierdził, że po tych zgniłych patykach podpartych chyba powietrzem leśniczy przejeżdża bez zsiadania motorowerem, a rzadko się zdarzało żeby wracał do domu bez zażycia solidnej porcji „kropelek”. Nie wierzyłem dopóki sam tego nie ujrzałem. Ta rzeczka tocząca brudną wodę ze śląskich kopalń i rozlatujący się na niej mostek były dla nas przez wiele późniejszych lat bramą do myśliwskiego eldorado.

Leśniczówka leżała w środku niewielkiej polany otoczonej zewsząd lasem. Lokatorami byli, siwiutki jak gołąbek, wysoki, chudy leśniczy, którego skłonności Już poznaliśmy. Jego gruba, zawsze zadowolona z życia żona, pies, kot i bardzo liczny kierdel owiec. Całe to towarzystwo poznałem bar-dzo szybko, natomiast otaczający las był dla mnie wielką tajemnicą, odkrywaną po małym rąbku w czasie kolejnych pobytów. W trakcie jego poznawania i zgłębiania jego tajemnic, wydawał mi się coraz piękniejszy, równy urokiem opiewanym powszechnie lasom przedwojennych kresów, co zresztą podkreślali mimochodem polujący w kole Lwowiacy. Zwierzyny, a zwłaszcza jeleni i dzików było w bród, pełno dzikich zakątków, mokradeł, rozległe połacie wrzosowisk i wspaniały, niczym nie zmącony spokój. Bardzo rzadko zdarzało się spotkać w lesie człowieka i to przeważnie leśnika, a wszystko to o pół godziny drogi od hałaśliwych, tętniących innym rytmem życia, zadymionych miast śląskich.

Przez kilka ładnych lat nic nie zmieniało się w tym układzie, poza tym tylko, że na drugi dzień po 18-tych urodzinach zostałem członkiem PZŁ i towarzyszyłem już ojcu jako kolega - myśliwy. Pominę opisywanie wszystkich wspaniałych przeżyć z Kotlarni, rykowisk, podchodów i zasiadek na kozła i dzika, wszystko to czytelnicy „Łowca Polskiego” znają z własnego doświadczenia i licznych opisów.

Minęło 20 lat zmieniło się przez ten czas prawie wszystko. Na początku zjawili się w lesie geodeci - forpoczta wielkich przeobrażeń, zarządzono wycinkę całych oddziałów leśnych, wyjechał stary, przyzwyczajony do spokojnego życia leśniczy, a później poszło już błyskawicznie.
Dzisiaj stoi w lesie olbrzymia stacja rozrządowa PKP, hotele robotnicze warsztaty i biura kopalni piasku, kilkaset ha lasu zamieniło się w wyrobiska z krajobrazem księżycowym. Ruch kolejowy i kołowy ogromny, szczęk koparek i spychaczy.

Mimo tak niekorzystnych dla nas i lasu zmian przyjeżdżaliśmy tu z Ojcem nadal, ja coraz rzadziej, Ojciec mimo coraz bardziej zaawansowanego wieku i rozwijającej się nieubłaganie choroby, dosłownie w każdej wolnej chwili. Cóż, z jednej strony było to spowodowane brakiem perspektyw na polowania w innych, spokojniejszych łowiskach, z drugiej ogromnym przywiązaniem do tego miejsca. W końcu mimo tak znacznego okaleczenia, miał ten las jeszcze resztki swojego uroku i mimo wszystko zwierzyna go nie opuściła choć występowała mniej licznie.

Na rykowisku nie byłem już kilka ładnych lat i wreszcie dzisiaj doczekałem się tej chwili. Jeszcze w nocy wyszliśmy do lasu, gdzie czekała na nas miła niespodzianka. Przy wspaniałej mroźnej pogodzie, oszronione wrzosy niosły potężne basy kilku byków z odległych pożarzysk. Byki ryczały jak za dawnych lat, jakby chciały zagłuszyć szum przejeżdżających pociągów i pracującej na pełnych obrotach kopalni piasku, która na szczęście po wybraniu piasku w najbliższym sąsiedztwie naszego łowiska, przeniosła się z głównymi robotami trochę dalej. Tak było dzień w dzień i po jakimś czasie przywykłem do tego niecodziennego duetu. W piątym dniu pobytu kopalnia z jakiegoś tam powodu nie pracowała. Panowała dziwna niecodzienna tu ostatnio cisza i w głębi lasu nic nie przypominało zmian jakie tu zaszły.

Byki w dalszym ciągu ryczały, a wieczorem udało mi się zdobyć najwspanialsze z moich dotychczasowych trofeów - wieniec starego już, ale jeszcze bardzo mocnego dwunastaka. Jakże wielka była radość w starzejącej się twarzy Ojca, gdy po przyjściu na kwaterę w hotelu robotniczym zdawałem mu relację z wieczornego podchodu i obwieściłem rezultat strzału.

Wyjeżdżałem z Kotlarni pełen mieszanych uczuć - z pięknym wieńcem, z szumem lasu i rykiem jeleni w uszach, ale nie tylko. Znowu jeździły tam i na powrót pociągi z piaskiem, samochody, szczękały maszyny i młoty w warsztatach stojących koło starej leśniczówki. Tak, zwierzyna jakoś pogodziła się z losem, na torach kolejowych, tuż koło pracujących taśmociągów można było idąc w głąb lasu spotkać tropy jeleni, saren i dzików, na bajorkach w głębszych partiach wyrobisk pojawiły się oczka wody zarosłe szuwarami, skąd słychać było kwakanie dzikich kaczek, rykowisko po kilku latach milczenia byków było mocne jak dawniej. Za 20-30 lat może tu będzie znowu spokojnie i cicho, zostanie tylko nitka torów kolejowych, kilka budynków przekazanych przez obecnych użytkowników służbie leśnej, na wyrobiskach wyrośnie młody las lub drzemać będą śródleśne jeziorka. Wszystko to pod warunkiem, że człowiek który to środowisko zniszczył i wyeksploatował pomoże przyrodzie zabliźnić rany.

Ja jednak wracałem myślą do pierwszego spotkania ze Kotlarnią, do starego, walącego się mostku, dzikiej alei z dębami kasztanami, cichej leśniczówki z jej mieszkańcami i na koniec przypominał mi się Ojciec, młody jeszcze, pełen zapału w przeszczepianiu mi myśliwskiej pasji, w tle wspaniałych wrzosowisk, słonecznych młodników lub mrocznych tajemniczych starodrzewów.
Czułem podświadomie, że były to ostatnie chwile spędzone z Ojcem w lesie. Śmierć zabrała wkrótce najlepszego towarzysza łowów.

Mój syn ma dopiero kilka lat, ale mam nadzieję, że będzie kiedyś kontynuował rodzinną pasję. Czy jednak dane mu będzie poznanie lasu i jego mieszkańców w scenerii choćby tej z Kotlarni przed 20-tu lat?

Mamy jeszcze piękne zakątki w kraju lecz machina cywilizacji i postępu jest nieubłagana i musimy walczyć o to, by zabrała nam ona tylko niezbędne minimum z bardzo już zubożonych zasobów przyrody - dla dobra nas wszystkich, nie tylko myśliwych.

Janusz Skąpski
ZD MUZ Biebrza
19-204 Grajewo

Biebrza, 2.05.1978.

 

 

 

Logowanie do ...::: Panelu :::...

Prawa autorskie

Wszelkie elementy serwisu (teksty, zdjęcia, filmy, grafika) podlegają przepisom ustawy z 4.02.1994. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Kopiowanie i rozpowszechnianie ich w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody jest zabronione.

Pogoda w obw. 134 - Rudy
Pogoda w obw. 158 - Kryry
Wizyty na stronie
Dzisiaj231
Wczoraj151
W tym tygodniu632
W tym miesiącu4682
Ogółem649348

Obecnie na stronie

1
Online