Źródła rzeki Niemen

Autor: Andrzej Otrębski. Publikacja - "Gwarectwo Myśliwych" → nr 3/2016

Wspomnienia z mojego pierwszego w życiu polowania na głuszce w roku 1998, wywołują u mnie do dziś emocje tak wielkie, że wracam do nich myślami częściej, niż do jakichkolwiek innych łowów. Jak żywe, przetaczają się przede mną nie tylko obrazy głuchej nocy, ale też sylwetki ludzi, czy koloryt pejzaży.

    Mieszkałem wtedy trzysta metrów od brzegów prastarej, prapolskiej rzeki Niemen. Niemal codziennie spacerowałem nad jej leniwie płynącym nurtem, porównując oglądane bajkowe krajobrazy do pięknych opisów, kreślonych przez wielkich mistrzów pióra. Niestety mistrzowie literatury łowieckiej rzadko opisują Niemen. U nich króluje Wilia, Prypeć, Horyń, czy też Pińskie stawy i błota.

    Wyjeżdżając na to polowanie nie wiedziałem, że będę mieszkał nad Niemnem. Nie miałem głębszej wiedzy na temat tej rzeki. Już na miejscu usłyszałem, że znajdujemy się około 40 kilometrów od źródeł Niemna, ale nie wywołało to u mnie większego zainteresowania. Moje myśli krążyły wówczas wokół toków głuszców, wokół szansy przeżycia na jawie snów najczarowniejszych (jak pisał Ejsmond). Realizowałem największe marzenie życia, co tak ująłem we wstępie do wspomnień zatytułowanych „Nad Niemnem” (napisanych w roku 1998):

    „Od dwudziestu już lat łowieckie marzenia i łowieckie wspomnienia walczą u mnie o palmę pierwszeństwa, szukając odpowiedzi na odwieczne pytanie: czy szczęście tkwi w oczekiwaniu czy w spełnieniu? Z biegiem czasu zaciera się granica między snem a jawą, coraz więcej marzeń przybiera realne kształty konkretnych przeżyć. Te zaś jeszcze trudniej klasyfikować. Jak bowiem porównać pierwsze w życiu kacze łowy, które dały mi tytuł króla polowania, z pierwszym ciągiem słonek, gdzie samo strzelanie najmniejsze ma znaczenie? Co jest cenniejsze: skuteczny strzał do cielaka, wybranego z chmary jeleni pędzących przez linię, będący nie tylko strzeleckim popisem, czy niecelny strzał z ambony, kiedy po długim poszukiwaniu jelenia byka, znalazłem grubą gałąź sosny, odstrzeloną na torze pocisku i byłem szczęśliwy, że zwierz nie jest ranny?
    Lecz, choć jak dziś pamiętam młodzieńcze łowy, gdy wszystko wokół działo się po raz pierwszy, choć przeżywałem niezapomniane chwile u stóp ryczących władców naszych kniei, choć dane mi było podziwiać niedźwiedzie na emocjonujących wilczych łowach w Bieszczadach, to jednak najcenniejsze są dla mnie wspomnienia z nadbiebrzańskich toków cietrzewi. Pomimo upływu czasu, ciągle widzę, słyszę i przeżywam je na nowo. To one, swym pierwotnym, mistycznym charakterem, najbardziej były zbliżone do, przez te wszystkie lata, nierealnego i największego marzenia: usłyszeć pieśń głuszca, spróbować choćby tylko podejść, zobaczyć.
    I oto nierealne stało się możliwe. Oto mieszkam niedaleko wioski Mikołajewszczyzna w obwodzie Stołpce, nad leniwie tutaj rozlanym Niemnem. Oto jutro mam wyruszyć w pierwszą głuchą noc, w wielkiej i dzikiej Puszczy Nalibockiej. I gdy wieczorem, na ciągu słonek, stają przed oczyma wszystkie spełnione już marzenia, postanawiam, że nie będę wartościował ich od najlepszych do najgorszych, bo tych gorszych po prostu nie ma. Wszystko, co działo się przez te lata, stworzyło mnie takim, jakim jestem. Na to, że pieśń cietrzewia kołacze się ciągle po sercu, składa się wszystko to, czemu pamięć nadała kształty dziś odbierane, a także to, co podpowiada niecierpliwa wyobraźnia.”

    Nic więc dziwnego, że przy takim nagromadzeniu emocji, sam Niemen wywołał u mnie wtedy jedynie wrażenia estetyczne. Był tłem myśliwskiego dziania się. Pięknym, ale tylko tłem. Dopiero później, wiele lat po powrocie, nadeszła refleksja.
Jak to? 40 kilometrów od źródeł, rzeka ma ponad 10 metrów szerokości?
Zacząłem szukać informacji. Najpierw w internecie, potem w bibliotekach... i nic...
Gdzieniegdzie można przeczytać jedynie, że Niemen wypływa w okolicach Mińska. I to wszystko!!!
Dziwne jest to, że fascynujemy się informacjami o nie tak dawno odkrytych źródłach Nilu, czy też Amazonki, a nie znamy źródeł prastarej, prapolskiej rzeki.
Zacząłem szukać tych źródeł. I znalazłem!
A w zasadzie znalazłem to, co po nich pozostało...
Poszukiwania nie były wcale aż tak trudne - wystarczyła znajomość języka rosyjskiego, bo po prostu na rosyjskojęzycznych stronach wszystko jest szczegółowo opisane.
Jak więc powstaje Niemen?
Tak! Niemen powstaje, a nie wypływa ze źródła, bo tego źródła już dziś nie ma!
Nazwa Niemen pojawia się w miejscu, gdzie łączą swe wody trzy rzeki: malutki Niemaniec, większa Łosza i wielka Ussa. Historycznie i według legend, za początek Niemna, uważa się początek najmniejszej z trzech wyżej wymienionych, czyli rzeczki Niemaniec. Niestety, nie da się już dziś odnaleźć tego początku. Jeszcze w latach 80. XX wieku, Niemaniec i Łosza wypływały z jednego źródła, bijącego obok wielkiego kamienia, na skraju wioski Górny Niemen (12 km na wschód od miasta Uzda). Mimo wspólnego źródła, obie rzeczki wypływały w różnych kierunkach. Niestety, melioracje prowadzone w latach 1985-86 obniżyły poziom wód gruntowych i źródełko już nie istnieje. Przepadło na zawsze. Wielki kamień, przy którym biło, też zniszczono i wykorzystano do budowy dróg. Pozostały tylko rowy melioracyjne. Smutne to...
Dziś nie wiadomo dokładnie, który z kanałów przyjąć za początek Niemańca. Umownie wybrano dwa rowy: Ł-2 i Ł-2-2, koło stacji pomp, 2,5 km od wioski Rieczica. W równie umownym miejscu umieszczono nowy kamień, z pamiątkową tablicą w języku białoruskim (spotkałem opinie, że napis zawiera błąd logiczny).
Po melioracjach, Niemaniec jest już właściwie też kanałem, a nie rzeczką. Kiedyś miał 30 km długości, a dziś ma kilka...
Gdy zasilają go swymi wodami dwie większe siostry: Ussa (115 km) i Łosza (45 km), powstaje rzeka o szerokości 10-12 metrów. W tym miejscu rodzi się wielki Niemen.
Na mapie, która pokazuje stan sprzed melioracji, strzałkami oznaczyłem to miejsce, a na północny wschód od niego, zaznaczyłem punkt, w którym kiedyś Niemaniec i Łosza wypływały w różnych kierunkach.

    I jeszcze dwie legendy o powstaniu Niemna.
Według pierwszej, Niemaniec i Łosza byli bratem i siostrą. Żyli zgodnie, ale kiedyś pokłócili się i Łosza uciekła od brata. Nie znając drogi, poszła w złym kierunku i zabłądziła. Gdy Niemaniec się obudził, zrozumiał co się stało, rzucił się na poszukiwania, odnalazł siostrę i już razem ruszyli w dalszą drogę.
Według drugiej, koło wielkiego kamienia, gdzie biło źródełko, urodził się dobry mołojec.
Był bardzo małomówny, więc nazwano go Niemaniec. Niedaleko żyła piękna, ale flegmatyczna i leniwa Łosza, która została jego żoną. Nic ją nie interesowało, ruszała się apatycznie i nie lubiła podróży, więc Niemaniec odszedł od niej. Dopiero wtedy Łosza zrozumiała swe błędy. Żal jej był tak przeogromny, że rzuciła się za mężem i dogoniła go.
Pogodzili się i od tej pory są zawsze razem.

    A na koniec refleksja.
Gdy kilka miesięcy temu odkryłem dla polskich czytelników źródła rzeki Niemen, umieściłem informację o tym na mojej stronie internetowej. Efekty były szokujące. W krótkim czasie, podstrona o tym mówiąca zanotowała dziesiątki tysięcy wejść zainteresowanych (od wielkich urzędów i instytucji, w tym międzynarodowych, poprzez liczne rzesze kresowiaków, do niezliczonych anonimowych internautów). W efekcie tak wielkiej ilości wizyt, podstrona ta znalazła się na pierwszym miejscu w wyszukiwarce Google.
Z jednej strony, trudno się dziwić, bo jestem jedynym w Polsce, piszącym prawdę o źródłach Niemna, a z drugiej, ciągle nurtuje mnie pytanie, dlaczego do tej pory nikt o tym nie napisał.
No właśnie... dlaczego...

→ Źródła rzeki Niemen na mojej stronie (zdjęcia, mapa)

 

Logowanie do ...::: Panelu :::...

Prawa autorskie

Wszelkie elementy serwisu (teksty, zdjęcia, filmy, grafika) podlegają przepisom ustawy z 4.02.1994. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Kopiowanie i rozpowszechnianie ich w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody jest zabronione.

Pogoda w obw. 134 - Rudy
Pogoda w obw. 158 - Kryry