Autor: Zbigniew Ciemniewski. Publikacja - "Sezon" - Maj 2013.
Polowanie z wyżłem w dużym polu jest przede wszystkim wydarzeniem estetycznym. Już słyszę śmiech łączących polowanie z krwią i zabijaniem, ale spuśćmy na nich zasłonę i dalej w temat. Dojrzałe lato, przestrzeń, poczucie swobody a w tym wszystkim harmonijna, dynamiczna, mądra praca pięknego towarzysza łowów. To jest to. Nie chcę wartościować różnych rodzajów polowania ale z pewnością praca z legawcem ma swoje miejsce wśród najwspanialszych emocji które polowanie może dać. Jednak, jak w każdym spektaklu, tak i tu, muszą zostać stworzone warunki aby uczestnicy i widzowie dali się porwać zdarzeniom. W spektaklu zwanym dużym polem, moim zdaniem, podstawę emocji budują dwa warunki – teren i pies. Przestrzeń w której pracuje pies i myśliwy jest sceną, jest oprawą i jest warunkiem uruchomienia emocji o których marzymy wychodząc w pole. Czy są to wrzosowiska Szkocji, tundra północy czy pola i nieużytki Środkowej Europy musimy dać i sobie i naszemu psu przestrzeń do pracy. Co ważne, nie jest warunkiem duża ilość zwierzyny na którą polujemy. Parę zdobytych kur czy kogutów jest wystarczającą nagrodą za podjęty trud. Drugim bezwzględnie potrzebnym do wypełnienia warunkiem jest pies. Pies piękny, wspaniale się ruszający, mądry, rozumiejący zadanie i tworzący z myśliwym jedną całość. Czy myśleliście Państwo kiedyś dlaczego wyżły z Wysp Brytyjskich są tak pięknymi psami? Czy mieliście okazję zobaczyć je w ruchu, na naturalnej dla nich, rozległej przestrzeni? Polowanie z legawcem w ich ojczyźnie było zajęciem szlachetnie urodzonych, zajęciem w którym estetyka była jednym z celów. Jeszcze kilka słów o myśliwym. Mało jest polowań tak wymagających kondycji i sprawności strzeleckiej jak polowanie w dużym polu. Kilka godzin marszu po nieużytkach, kartofliskach, buraczyskach, górkach i dolinkach, często we wrześniowej spiekocie a czasem w listopadowym chłodzie i deszczu. Nie są to zawody dla słabych fizycznie nemrodów z nadwagą idącą w dziesiątki kilogramów. Sprawność strzelecka – kolejny temat. Pozornie powinno być prosto, pracujący wyżeł znajduje i wskazuje nam zwierzynę a nam pozostaje tylko pociągnąć za spust. Nic bardziej błędnego. Doświadczony kogut zawsze znajdzie nasz słaby punkt, zawsze podniesie się w optymalnej dla niego pozycji, strzelać trzeba szybko i precyzyjnie a to po godzinach wędrówki po bezdrożach nie zawsze jest łatwe. Wróćmy na ziemię. Przyjeżdżamy na zbiórkę, zjeżdżają się myśliwi i z różnych bagażników zaczynają wyskakiwać kudłate, szarobure potwory których sierść latami nie widziała szczotki czy grzebienia. A potem jest tylko gorzej. Miejsce pięknych wyżłów zajęły kudłate mieszańce których główną zaletą jest to, że są odporne i delikatnie mówiąc niewymagające. Czy nie jest to obraz współczesnych myśliwych i współczesnego, przynajmniej polskiego, łowiectwa? Odwołujemy się do tradycji, do historii, do pradawności łowiectwa. Czy naszymi psami nie pokazujemy jaka tradycja jest nam tak naprawdę bliska? Pomyślmy o tym.
Wszelkie elementy serwisu (teksty, zdjęcia, filmy, grafika) podlegają przepisom ustawy z 4.02.1994. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Kopiowanie i rozpowszechnianie ich w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody jest zabronione.