Dlaczego polujemy?, jakie jest miejsce łowiectwa we współczesnej Polsce i Europie? i jak o tym mówić?
Wczoraj (19.07.2014), zadzwonił Andrzej z informacją, że zaczęła powstawać strona intrernetowa naszego koła oraz propozycją wzięcia w tym powstawaniu udziału. Skoro tak, to do roboty!
Jeżeli zaczynamy budowanie nowej jakości koła, to może warto zacząć od fundamentów a bez wątpienia tym fundamentem jest po prostu sens naszego istnienia i w związku z tym, sens naszego, na rzecz koła wysiłku. Toczy się w Europie, a ostatnio coraz głośniej również w Polsce, dyskusja o miejscu łowiectwa we współczesnej europejskiej cywilizacji. Dyskusja toczy się niestety pod dyktando środowisk łowiectwu niechętnych tworząc wrażenie, że łowiectwo to przeżytek niepotrzebny współcześnie i co więcej, będący swoistą emanacją patologicznych postaw ludzi z nim związanych. Dlaczego tak się dzieje, dlaczego tak układa się ta dyskusja? - spróbujmy o tym porozmawiać. Nie należy przy tym bezkrytycznie wierzyć, że ktoś „na górze“ obroni nas przez naporem niechętnych, to my sami musimy nauczyć się mądrze rozumieć i tłumaczyć sens naszej pracy, a tym samym bronić sensu naszego istnienia.
Żeby uporządkować rozmowę, a to jest ważne ze względu na złożoność materii i wiążące się z tym ciągłe mieszanie pojęciami, chcę zaproponować widzenie łowiectwa i naszego, myśliwych w nim udziału w 3 płaszczyznach.
Płaszczyzna pierwsza - to osobiste motywacje do wykonywania polowania pokazywane w wielu tekstach dotykających tego zagadnienia a więc, tradycja rodzinna, chęć wzięcia udziału w prawdziwym życiu natury, męska przygoda, wymiar towarzyski, chęć pozyskania atrakcyjnej dziczyzny czy futer, zdobycie imponującego trofeum a więc trochę wymiar sportowy i wreszcie owa żądza zabijania zgłoszona do tego katalogu w niedawnym artykule Braci Łowieckiej. Listę motywów można by z pewnością jeszcze wydłużać, pytając choćby jaką motywację do polowania mają coraz liczniejsze w naszym środowisku kobiety, co dla mnie osobiście jest pewną zagadką i niespodzianką zarazem. Jestem przekonany, że każdy z tych, wymienionych wyżej, powodów jest ważny, a jedynym problemem jest skala tej ważności u konkretnej osoby.
Płaszczyzna druga – sposób wykonywania polowania, sposób realizacji, tak czy inaczej motywowanej pasji łowieckiej. W tym miejscu trzeba powiedzieć, że jest to główny kierunek ataku na łowiectwo i myśliwych, dlatego omówienie tej płaszczyzny uważam za sprawę najwyższej wagi. Najpierw mały strzał we własną stopę – z pewnością jest spora grupa myśliwych, nieproporcjonalnie i nadmiernie rzucająca się w oczy ze względu na swoją łowiecką aktywność, dla której motywacją do polowania jest przyjemność płynąca z zabijania. Wśród wszystkich drapieżników spotykamy takie przykłady – niech punktem odniesienia będzie kuna mordująca wszystkie kury w kurniku nocą, tylko dlatego, że ptaki są niezdolne do obrony czy wataha wilków wybijająca całą chmarę jeleni w wysokim śniegu. Czymże innym są „polowania” na bażanty w bażantarniach specjalnie przygotowanych do wystrzeliwania setek sztuk, wcześniej wyhodowanych w tym celu ptaków, czy „polowania” zbiorowe na dziki specjalnie hodowane do tego celu w zagrodach, gdzie dzienne rozkłady na myśliwego idą w dziesiątki sztuk, a nawet argentyńskie „polowania” na dzikie gołębie gdzie, głównie amerykańskim myśliwym, gwarantuje się odstrzał nie mniej niż 300 ptaków dziennie? To jest właśnie żerowanie na owej nieokiełznanej pasji mordowania drzemiącej w niektórych ludziach i zwierzętach. Zachłanność i krwiożerczość tego typu polowań jest zwykle, tak się składa, cechą systemów łowieckich Zachodu, gdzie polowanie staje się często rozrywką czy strzelecką przygodą, również bussinesem, dając przy tym wspaniałą pożywkę dla propagandy anty łowieckiej. Na naszym podwórku przykładem takiej postawy niech będą, modne w niektórych kręgach, polowania na dzikie gęsi, gdzie strzela się setki naboi na każdą odległość licząc na to, że może wreszcie któraś spadnie czy polowania na kaczki gdzie krwiożerczy nemrodzi strzelają dziesiątki sztuk nie zadając sobie nawet trudu podniesienia strąconych, czy tym bardziej zbarczonych sztuk. To z pewnością jest ta brudna strona łowiectwa która zbliża nas do drapieżców, o których wyżej i do tego ta strona łowiectwa która pozwala łatwo budować przeciw nam zarzuty oparte o emocje.
Z pokorą musimy przyjmować zarzuty dotyczące takiego uprawiania „łowiectwa” ale pamiętajmy, że każdy człowiek ma na sobie dosyć cienką warstwę kultury pokrywającą drzemiące w nas zwierzę. Przypomnijmy sobie, co jeszcze nie tak dawno robili cywilizowani i kulturalni Anglicy w czasie wojen burskich czy równie kulturalni Niemcy w czasie II Wojny Światowej, że wymienię tylko pojedyncze przykłady z ogromnego katalogu zwierzęcych zachowań ludzi w ostatnich dziesięcioleciach. W każdej ludzkiej wspólnocie takie zwierzęce zachowania są wstydliwą ale zawsze obecną cechą. Przywoływałem już kiedyś ten wojskowy przykład – to czy jesteśmy żołdakami i oprawcami czy oficerami sprawy zależy nie od sprawy, ale od jakości naszego w niej udziału.
Zorganizowane łowiectwo jest właśnie tą cienką warstwą kultury pokrywającą pierwotne instynkty jaskiniowych łowców i jedynym praktycznym sposobem nadzoru nad pierwotnymi, dzikimi instynktami ludzi wykonujących polowanie. Środowiska zwalczające myśliwych i łowiectwo nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć, że dla ukształtowanych przez wieki zasad którymi się rządzą myśliwi nie ma cywilizowanej alternatywy a pomysły z zawodowymi kilerami czy pozostawieniem natury samej sobie skończą się tak jak sławny eksperyment holenderskich pseudo ekologów w Oostvaardersplassen w 2010 (http://www.eenvandaag.nl/binnenland/35738/oostvaardersplassen_oernatuur_of_mislukt_natuurpark_).
Jest wreszcie trzecia płaszczyzna, która jest niczym innym tylko zadaniem, które niezależnie od motywacji do polowania, realizuje wspólnota myśliwych. Tym zadaniem jest ciągłe budowanie relacji człowieka ze światem zwierząt. To zadanie realizowane jest od zawsze i pozostanie tak długo aktualne jak długo na Ziemi będą obok siebie żyli ludzie i zwierzęta. Łowiectwo jest i będzie jednym z najważniejszych narzędzi praktycznej a nie wydumanej ekologii. Proszę wykonać prostą operację myślową – znikają związki łowieckie, koła łowieckie i myśliwi - czy znikną ludzie wykonujący polowanie - kłusownicy w dzisiejszej nomenklaturze lub zawodowi kilerzy? Na pewno nie! - ponieważ zadanie pozostanie a jedynie sposób jego realizacji zostanie przeniesiony na zwierzęcy poziom. Ta trzecia płaszczyzna powinna być podstawą przekazu naszego środowiska na zewnątrz. Pokazujmy konkretny dorobek myśliwych i kół łowieckich a wtedy nie damy się sprowadzić w naszych dyskusjach z „ekologami“ na manowce rozważań typu dlaczego zabijamy?, co nam zrobił złego biedny lisek? itp.
Jak powinno się wobec tego budować przekaz o łowiectwie i myśliwych? Pierwszą i podstawową sprawą jest systematyczne budowanie świadomości słuchaczy czy też czytelników, że łowiectwo jest niezbędnym elementem kształtowania naszych relacji ze środowiskiem i to nie dlatego, że ma tysiące lat trwające tradycje ale dlatego gdyż stale jest aktualne zadanie które łowiectwo realizuje. Tradycja nie może legitymować tego, że w ogóle jesteśmy, ona ma legitymować to, że przez tysiące lat wykształcono zasady które ukształtowały współczesne systemy łowieckie i współczesną etykę łowiecką stanowiące wartość cywilizacyjną. Drugą sprawą jest kategoryczne odcięcie się od wszelkich form łowiectwa sportowego/rekreacyjnego (komercyjne „strzelnice” do bażantów czy dzików, patologiczna pogoń za rekordowymi trofeami prowadząca do zagrodowej hodowli medalowych „potworów” itp.). Te formy odstrzału zwierząt powinny zniknąć z katalogu form polowania na zawsze.
Sprawa jest więc prosta i nie prosta zarazem. Prosta, ponieważ w moim pojęciu łatwo jest zbudować czytelny przekaz o rzeczywistych zadaniach przed którymi stoi łowiectwo i również o zadaniach które łowiectwo realizuje. Oczywiście, łowiectwo rozumiane jako ciągłe zadanie budowania relacji człowieka ze światem zwierząt, a w każdym razie znaczącą część tej relacji. Sprawa nie jest prosta zarazem, ponieważ do takiego przekazu potrzeba ludzi widzących problem nie przez pryzmat kotleta z dzika czy przyjemności czerpanej z zabijania, ale przez okulary etycznego łowcy i ekologa zarazem. Szukajmy takich ludzi, dajmy im szansę na stanie się głosem naszego środowiska i nie pozwólmy jednocześnie na bojaźliwe milczenie czy szkodliwe wypowiedzi osób myślących w kategoriach czystego drapieżcy.
Wszelkie elementy serwisu (teksty, zdjęcia, filmy, grafika) podlegają przepisom ustawy z 4.02.1994. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Kopiowanie i rozpowszechnianie ich w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody jest zabronione.